Życie jest strasznie krótkie. Kochajmy je takie jakie mamy, bo nie wiemy kiedy się skończy....
*Oczami Cindy*
Widzę jakieś światło przed sobą. Idę w jego stronę, ale nagle słyszę jakieś głosy. Krzyczą.
"Cindy! Musisz żyć!" krzyczał jakiś chłopak. "Nie rób nam tego!" jakaś kobieta krzyczała.
"Kocham cię Cindy! Nie zostawiaj mnie teraz" krzyknął znowu jakiś chłopak.
Obudził mnie budzik. Ehh dziś do szkoły. - pomyślałam. Rozejrzałam się po pokoju i skojarzyłam sobie fakty, że jestem u Marty.
-Hej. - powiedziała uradowana dziewczyna wchodząc do pokoju.
-Hej. - odpowiedziałam jeszcze zaspana. W co ja się ubiorę? - pomyślałam głośno.
-Słuchaj. Poszukaj sobie czegoś w szafie, a ja poczekam na dole. - powiedziała i wyszła. Znalazłam sobie jakieś ciuchy i zeszłam na dół. Lena czekała na mnie w salonie z jakimiś chłopakami. Było ich 4.
-Hej idziemy? - zapytałam i wszyscy odwrócili się moją stronę. O nie! Co oni tu robią? - zapytałam wściekła.
-Cindy. Posłuchaj. ni chcą z tobą porozmawiać. - powiedziała Lena.
-My nie mamy o czym rozmawiać. Zostawiliście mnie wtedy kiedy was najbardziej potrzebowałam! - krzyknęłam. Nawet teraz Louis'a nie ma. - powiedziałam z cynizmem.
-Nie rozumiesz, że nie mieliśmy innego wyjścia? - zapytał Zayn.
-Tak. Oczywiście. Sława was wzywała. - wybuchnęłam ironicznym śmiechem.
-Nie! To nie tak! - krzyknął ktoś od strony drzwi frontowych. To nie był nasz wybór. - powiedział. Był to Louis.
-A jak?! - teraz to ja krzyknęłam.
-Chcieliśmy ci to wytłumaczyć, ale ty uciekłaś, a wczoraj jak chcieliśmy porozmawiać to spoliczkowałaś Liam'a. - powiedział.
-Bolało? - zapytałam Liam'a.
-Nie. - odpowiedział.
-A szkoda. Mogę powtórzyć? - zapytałam i się zaśmiałam.
-Nie zachowuj się tak chamsko. - odezwał się loczek.
-A jak mam się zachowywać? - zapytałam. Gdy ja miałam operację to wy woleliście być na waszej śmiesznej trasie! - krzyknęłam. Miałam raka, a wy mieliście mnie w dupie. Jak ja mam się teraz zachowywać. Obiecaliście mi, że zawsze ze mną będziecie, że pomożecie mi to wszystko przezwyciężyć, ale wy nie! - krzyczałam już płacząc.
-Cindy! Zrozum! - krzyknął Horan.
-Nie umiem. - powiedziałam i wybiegłam z domu.
*Oczami Leny*
Przysłuchiwałam się rozmowie raczej kłótni Cindy i chłopaków. Nie chciałam się wtrącać, bo jeszcze i ja bym oberwała.
-Chłopaki. Nie chcę byś chamska, ale spóźnię się do szkoły, więc może już pójdziecie? - zapytałam.
-Jasne. Podwieziemy cię. - powiedział Horan.
-Okej. - powiedziałam i po chwili siedziałam w samochodzie chłopaków. Po jakiś 10 minutach jazdy i pajacowania chłopaków byliśmy na miejscu.
Lekcje mijały szybko. Ostatni był w-f. Graliśmy w siatkę. Cindy nigdzie nie było. Myślałam o niej, ale z rozmyśleń wyrwał mnie widok Domi(kumpela z klasy) jak oberwała w twarz z piłki. Wszyscy się z niej śmieliśmy. Haha. Brecha była. Razem z Igą poszły do pielęgniarki. Iga wybiła sobie palec, a Domi miała opatrunek na głowę, ale go zdjęła. Po lekcjach umówiłyśmy się z dziewczynami w nowym barze nie daleko naszej szkoły. Ma fajną nazwę: "Bar u Leny" :D. Po drodze jednak przykuły moją uwagę jakieś laski, które szły dużą grupą w stronę parku.
-Dziewczyny. Ja nie pójdę z wami. Coś mi wypadło. - powiedziałam i pożegnałam się z nimi. Poszła w stronę parku. To co tam zobaczyłam nie było za ciekawe. Zobaczyłam Cindy bijącą się z jakąś laską.
-Odwal się ode mnie! - krzyknęła Cindy.
-Nie! - krzyknęła ta laska. Było nie policzkować Liam'a! - krzyknęła. Wiedziałam o co już chodzi, więc wyciągnęłam telefon. Jak dobrze, że chłopaki dali mi dzisiaj swoje numery. Szybko zadzwoniłam do Louis'a, bo on ich na pewno tu ściągnie.
Ja: Louis. Szybko zbieraj chłopaków i przyjeżdżajcie tu.
Lou:Ale co się stało?
Ja:Nie pytaj tylko przyjeżdżaj. - powiedziałam i się rozłączyłam. Po chwili chłopaki już byli na miejscu, a ja im wszystko opowiedziałam.
-Musimy to przerywać? - zapytał Louis.
-Tak. - powiedziałam.
-Ale przecież ona wygrywa. - powiedział Horan.
-Chłopaki! - krzyknęłam i wszystkie dziewczyny odwróciły i zaczęły pisać, bo zobaczyły chłopaków.
Prosiły ich o autografy i o zdjęcia. Cindy poszła w stronę swojego domu. Pobiegłam za nią.
-Cindy! - krzyknęłam, a dziewczyna odwróciła się w moją stronę.
-Wiesz co. Dałabym sobie radę. - powiedziała.
-Wiem, ale chciałam pogadać. - powiedziałam.
-O czym? - zapytała.
-O tobie i chłopakach. - powiedziałam.
*Oczami Cindy*
-O tobie i chłopakach. - powiedziała.
-Co znowu? - zapytałam.
-Nie rozumiem. Co się między wami stało? - zapytała.
-Opowiadałam ci już. - powiedziała. Miałam raka chłopaki obiecali, że będą przy mnie i , że będą mnie wspierać, ale kiedy przyszło co do czego to mieli na mnie wyjebane. - powiedziałam.
-A od kiedy się znacie? - zapytała.
-Poznałam ich dzięki Louis'owi. Wspierałam go gdy poszedł do X - factor. Od tamtej pory się zaprzyjaźniliśmy. Po niefortunnym związku z Harrym stwierdziłam, że nie będę się wiązać z żadnym z nich. - powiedziałam i przyśpieszyłam kroku. Lena chyba dała sobie spokój, bo w spokoju doszłam do swojego domu. Nie byłam tu od wczorajszej imprezy. Był tu porządek. Byłam zmęczona. Świat zaczął wirować. Nagle zrobiło się ciemno. Chyba zemdlałam.
****************************************************************************
Mój brat mnie wkurwia. On chcę bigos. Niech ktoś w końcu da mu ten bigos.
I ♥ bigos<33 HaHaHa. Kto lubi spadać z krzesełka na polaku, bo bzyczek chyba lubi:D:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz