wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 28.

Szykowałam się na spotkanie z Alexem, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Wyszłam ubrana i poszłam otworzyć drzwi.
-Louis? Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona widokiem chłopaka w swoich drzwiach.
-Musimy porozmawiać. - powiedział.
-Nie mogę teraz. Jestem umówiona. - powiedziałam.
-Ale to jest ważne. - prosił.
-Tamto też, więc przepraszam cię, ale wychodzę. - powiedziałam. Chłopak westchnął, wsiadł do swojego auta i odjechał. Zadzwoniłam po taksówkę, która przyjechała po 10 minutach i pojechałam na umówione spotkanie. Weszłam do baru i wzrokiem wyszukiwałam chłopaka. Przecież ja nawet nie wiem jak on wygląda. - pomyślałam.
-Hej. Ty pewnie jesteś Sara. - powiedział jakiś chłopak, który do mnie podszedł.
-Tak, a ty to...? - zapytałam.
-Alex. Może usiądziemy? - powiedział i gestem wskazał mi miejsce siedzenia.
-Okej. - powiedziałam i powędrowaliśmy do stolika.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać? - zapytałam siadając przy stoliku.
-A nieciekawi cię skąd mam twój numer? - zapytał.
-Od Cindy. - odpowiedziałam.
-Ale nie chcesz wiedzieć czemu mi go podała? - podpuszczał mnie.
-Pewnie miała jakiś ważny powód. - powiedziałam obojętnie. -No to o czym chcesz ze mną porozmawiać? - ponowiłam pytanie.
-O Cindy. Dzisiaj był u niej jakiś bardzo wkurzony chłopak, w Dublinie w hotelu, w którym mieszkała.
Przyszedłem do niej, bo jak wychodziłem zobaczyłem, że siedzi załamana na łóżku. Wszedłem do jej pokoju i ten chłopak, chyba nazywał się Louis. Powiedział, że jest jej chłopakiem i żebym wyszedł od niej z pokoju, czego nie rozumiem, bo kilkanaście minut prędzej mi zaczęliśmy być razem. - powiedział i umilkł czekając na moją odpowiedź.

*Oczami Leny*
Siedziałam z Gabi i Igą u mnie w salonie. Między nami panowała cisza. Nie wiedziałyśmy od czego mamy zacząć rozmowę.
-Może powinnyśmy porozmawiać z kimś z x factora na temat Cindy? - spytała Iga.
-Masz rację. przecież ona jest w zespole, a teraz leży w szpitalu i zdolna do śpiewania nie jest. - powiedziała Gabi. Ja siedziałam i nic się nie odzywałam.
-Ej ziemia do Leny. - powiedziała Iga.
-Słyszę was, ale myślę nad tym co może jej być. - powiedziałam. -Lekarze powiedzieli, że powinna normalnie funkcjonować, a ona jest w śpiączce.
-Ej mała nie martw się będzie dobrze. - powiedziała Iga, która podeszła do mnie i mnie przytuliła. Podeszłą do nas Gabi i przytuliłyśmy się wszystkie we trzy.
*W ciągu 2 tygodni*
Chodziłyśmy codziennie do Cindy, która nadal była w śpiączce. Martwiłyśmy ię wszystkie o nią, ale nie tylko o nią. O Louisa też, który z każdym dniem wyglądał gorzej. Mówiłyśmy mu, żeby pojechał do domu chociaż raz, a on za każdym razem się upierał. Na szczęście miał wsparcie chłopaków. Codziennie przyjeżdżała cała 4. Wszyscy się zbliżyliśmy do siebie. Nie kłóciliśmy się wcale, nawet Paul był miły. Wszystkim nam było coraz gorzej, gdy patrzyliśmy na leżącą bez ruchu dziewczynę. Na czas dopóki Cindy leży w szpitalu wprowadziłyśmy się wszystkie do chłopaków. Zaproponowali nam to trzy dni po tym co próbowała zrobić dziewczyna. Harry i Iga pokłócili się tylko raz i się rozstali, potem chłopak chciał ją przeprosić, ale ona nie chciała go słuchać, więc ułożył dla niej piosenkę, po której wrócili do siebie. Mi i Niall'owi układa się wręcz doskonale. Boję się, że może się to wszystko popsuć. Dziewczyny pocieszają mnie, że będzie wszystko dobrze. Wierzyłam im, bo nie chciałam się zasmucać jeszcze bardziej.
Przyszedł dzień kiedy miałyśmy porozmawiać z Cowellem. Weszłyśmy do wielkiego studia, zaprowadzili nas do jego gabinetu i wpuścili.
-Dzień dobry. - powiedział. -Proszę siadajcie. - wskazał trzy krzesła na których usiadłyśmy.
-Dzień dobry. - odpowiedziałyśmy równocześnie.
-To o czym chcecie ze mną porozmawiać? - spytał.
-O Cindy Brown. Ona jest z nami w zespole. - powiedziała Iga.
-Tak, pamiętam wasz występ. I co z nią? - zapytał.
-Bo chodzi o to, że ona jest teraz w śpiączce. - powiedziała Gabi.
-Tak słyszałem o tym. - powiedział. -Tak mi przykro, ale co ja mam w związku z tym?
-Bo ona nie może śpiewać jak jest w śpiączce. - powiedziałam.
-Wiem, dlatego wystąpicie we 3. - powiedział, a nas zamurowało.
-Że co? - zapytała Iga z niedowierzaniem.
-A jak chcecie śpiewać? - zapytał zdziwiony.
-No myślałyśmy, że może pan coś zrobi, żeby przesunąć boot camp i poczekać, aż Cindy się obudzi. - powiedziała oburzona Gabi.
-To źle myślałyście. Nie będziemy przesuwać boot camp'u z powodu jednej uczestniczki, chyba że jakimś cudem się obudzi. - powiedział.
-Albo śpiewamy z Cindy albo wcale. - odezwałam się.
-To bardzo mi przykro. Miło było poznać. - powiedział.
-Ale to nie może się tak skończyć. - powiedziała wściekła Iga, która ze złości wyskoczyła z krzesełka.
Nagle zadzwonił do mnie telefon.
-Przepraszam odbiorę, to Louis. - powiedziałam wstając i wychodząc z gabinetu.
Ja: Halo.
L: No hej.
Ja: Co jest?
L: Przyjeżdżajcie do szpitala i to szybko.
Ja: Co jest?
L: Same zobaczycie jak przyjedziecie.
JA: okej zaraz będziemy. - powiedziałam i się rozłączyłam. Weszłam do gabinetu.
-Dziewczyny musimy jechać do szpitala. - powiedziałam. -I to szybko. - dodałam.
-Ale za nim przyjedzie taksówka to trochę minie. - powiedziała Gabi.
-Racja. Zapomniałam, że mój samochód jest u mechanika. - powiedziałam.
-To może ja was podwiozę? - wtrącił się Cowell.
-Mógłby pan? - zapytała Iga.
-Jasne. Chodźcie. - powiedział. Wziął do jednej ręki kluczyki, a do drugiej marynarkę i wyszłyśmy z nim na zewnątrz. po chwili siedziałyśmy już w samochodzie i kierowałyśmy się w stronę szpitala. Gdy byłyśmy na miejscu pobiegłyśmy w stronę sali Cindy. Nikogo nie było przed salą. Spojrzałam się za szybę. Cała 5 chłopaków stała przed łóżkiem Cindy zasłaniając ją całą. Weszłyśmy do środka razem z Simonem. Wszyscy chłopacy zasłaniali nam Cindy.
-Chłopacy co się dzieję? - zapytałam zmartwiona.
-Odsuńcie się chłopaki. - powiedział jakiś słaby i zachrypnięty głos.
-Cindy? - spytałam, a chłopacy się odsunęli. ujrzałam błekitno włosą dziewczynę, która patrzyła się na mnie tymi sowimi dużymi niebieskimi oczami.
-Obudziłaś się? - zapytałam płacząc.
-Jak widać. - odpowiedziała, a ja podeszłam szybko do dziewczyny i mocno ją przytuliłam.

_________________________________________________________________________________
No to taki trochę dłuższy.... Pomózcie mi, bo nie wytrzymam. Ja umieraaam!!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz