Szłyśmy po woli w stronę wyjścia. Powiedziałam do widzenia pani z recepcji i wyszłyśmy ze szpitala. Wciągnęłam nosem powietrze.
- Jakie to przyjemne. - powiedziałam.
- A ty chciałaś sobie to odebrać. - zaśmiała się Lena, po czym ja posmutniałam. - Przepraszam. nie chciałam cię urazić. - powiedziała szybko.
- Wiem. Nic nie szkodzi. - powiedziałam i przytuliłam dziewczynę w talii.
- Cieszę się. - powiedziała i odwzajemniła uścisk. Wsiadłyśmy do jej jeep'a i ruszyłyśmy z piskiem opon. Droga, którą jechałyśmy wydawała się znajoma, ale nie prowadziła do mojego domu.
- Gdzie jedziemy? - spytałam zdziwiona.
- Do domu. Do chłopaków. - powiedziała.
- Zatrzymaj się!. - powiedział stanowczo.
- Ale czemu? - zapytała zdziwiona.
- Nie mam zamiaru z nimi mieszkać. - powiedziałam załamana.
- Proszę cię. Zrób to dla nas. Wszystkie tam z nimi mieszkamy. - powiedziała.
- Okej. Dobra powiedzmy, że się zgodzę, ale pomyśl w jakiej sytuacji będzie Louis jak Alex będzie do mnie przychodził. - powiedziałam.
- Ale to nie Alex siedział przy tobie cały czas tylko Louis. - powiedziała stanowczo.
- Naprawdę? - spytałam zdziwiona.
- Tak. - powiedziała. Byłam zdziwiona, ale dostałam sms'a.
"Możemy się spotkać? Alex".
- To od Alexa. - powiedziałam.
- Co pisze? - zapytała.
- Żebyśmy się spotkali. - powiedziałam.
- A ty chcesz? - zapytała.
- Na razie nie. - powiedziałam. - Jedźmy już do tego domu? - zapytałam na co dziewczyna się ucieszyła i przyśpieszyła. Po 10 minutach jazdy byłyśmy na miejscu. Lena otworzyła pilotem bramę, po czym wjechała na podwórko. Wyjęłam z bagażnika swoje walizki i weszłyśmy do środka. Niby wyglądało wszystko w porządku jednak było za cicho. Poszłam do pomieszczenia, które od dzisiaj miało być moim pokojem. Postawiłam walizki obok łóżka i poszłam się przebrać. Założyłam coś takiego. Zupełnie nie wiedziałam czemu, ale po prostu coś mnie podkusiło, żeby tak się ubrać. Zeszłam na dół. Poszłam do kuchni, bo zaburczało mi w brzuchu. Otworzyłam lodówkę. Wyjęłam z niej wodę, a z koszyczka obok wzięłam jabłko. Poszłam do salonu i usiadłam na sofie. Czułam się tu dziwnie. Niby miałam się tu czuć jak we własnym domu, ale nadal mi coś nie odpowiadało. Postanowiłam poszukać Leny, która nagle zniknęła. Poszłam na górę. Otworzyłam pierwsze drzwi - nic, drugie - nic, trzecie - nic. I tak wszystko po kolei. przestraszyłam się. Sama w tak wielkim domu, w dodatku Lena gdzieś wyszła i nie powiedziała gdzie. Telefon. - pomyślałam. Ciemna ja. - powiedziałam na głos. Wybrałam numer do Leny i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał - nic, drugi - nic, trzeci - nic. Wkurzyłam się i się rozłączyłam, tak samo zrobiłam z Gabi i Igą, ale one tez nie odbierały. Poszłam do swojego pokoju. usiadłam na łózku i zobaczyłam, że coś leży na poduszce. To była jakaś kartka.
"Hej. Sorki, że nie ma nas w domu, ale musimy coś załatwić. Liam;);D". No to wszystko jasne. - powiedziałam z sarkazmem. Ale gdzie dziewczyny? - zapytałam sama siebie. Poszłam do salonu. Usiadłam na sofie i włączyłam telewizję. Oglądałam jakieś kreskówki. Zrobiłam się śpiąca, więc położyłam się na sofie, ale za nim zasnęłam spojrzałam na zegarek. Była równa 11, więc postanowiłam, że chwilę się prześpię.
Kilka Godzin Później.
Usłyszałam jakieś śmiechy, ale to nie były jakieś przeraźliwie głośne śmiechy, tylko ciche chichoty. Otworzyłam oczy, a przed sobą na podłodze ujrzałam Louisa i Harry'ego.
Szybko się zerwałam z łóżka i pobiegłam do łazienki zobaczyć co mi zrobili. Spojrzałam w lusterko, a na twarzy zobaczyłam przeróżne rysunki. Od serc po jakieś napisy. Jeden napis był najciekawszy:
"Kocham Cię. L<3". Jakie słodkie. - pomyślałam, ale szybko zaczęłam to ścierać.
- Zabić was? - zapytałam wchodząc z powrotem do salonu.
- Ale za co? - zapytał niewinnie Harry.
- Oj nie udawaj głupka. - powiedziałam.
- On nie musi. - powiedział Niall, który wszedł do nas z kanapką w ręku. - A co się stało? - zapytał biorąc gryza swojego posiłku.
- To. - powiedział Louis i pokazał mu jak się domyślam moje zdjęcie w tym "makijażu".
- Wiesz co? - zapytałam się bruneta.
- Co? - zapytał zaciekawiony.
- Zabiję cię. - powiedziałam słodko.
- Ooo. jakie to słodkie. - powiedział loczek piskliwym głosem.
- Ooo. przymknij się. - powiedziałam, a chłopak udał obrażonego.
- Obraził się. - powiedział twierdząco Niall.
- Naprawdę? - zapytałam.
- No, a nie widzisz. - powiedział tak jakbym nie wiedziała tego. Walnęłam się w czoło i pokręciłam głową.
- Idę do siebie. - powiedziałam.
- O nie. - powiedział pasiasty. - idziesz z nami . -powiedział i pociągnął mnie za rękę.
___________________________________________________________________________________
Długo mnie tu nie było. Dlatego przepraszam, ale nie wiem czy ktoś to czyta, dlatego dodaje z takimi odstepami czasowymi, a drugim powodem jest to, że prowadzę też 2 inne blogi;) Skomentuj jak przeczytasz, będzie mi miło;)
ja czytam bitches co nie..:D ajajaja ;D ciekawie się robi:D
OdpowiedzUsuń