-A myślisz, że ja nie będę cierpiał. Też będę tęsknił, ale kocham cię i wytrzymam to. Dla ciebie. - powiedziałem i otarłem dziewczynie łzy.
-Louis. To nie jest takie proste. - powiedziała. -Tam będzie miliony dziewczyn, które będą wszędzie za wami chodziły. Ja nie dam rady. - powiedziała i wybiegła.
*Oczami Cindy*
Biegłam przed siebie. Wpadłam na kogoś.
-Przepraszam. - powiedziałam i chciałam biec dalej, ale ten ktoś mnie zatrzymał.
-Cindy ty płakałaś? - zapytała się mnie jakaś dziewczyna łamiącym się głosem.
-Tak, a ty? - dopiero teraz zauważyłam, że to Lena.
-Pokłóciłam się z Niallem. - powiedziała i otarła łzę na policzku.
-A ja z Louisem. - powiedziałam.
-Niech zgadnę. pewnie mu powiedziałaś, że nie widzisz waszego związku, bo w trasie pozna wiele dziewczyn i to dużo o ładniejszych od ciebie? - spytała się mnie dziewczyna.
-Tak, a skąd ty to wiesz? - zapytałam zdziwiona.
-Bo to samo powiedziałam blondynowi. - powiedziała i zaśmiałyśmy się. -To interesujące. - dodała.
-Ale co? - zapytałam.
-To, że nawet w takiej chwili humor nas nie opuszcza. - powiedziała.
-Taki już nasz urok. - powiedziałam. -Wpadłam na genialny pomysł. - powiedziałam.
-Jaki? - spytała.
-Zobaczysz, a teraz chodź. - powiedziałam i pociągnęłam dziewczynę ze sobą. Pojechałyśmy do mojego domu.
-Cindy. Ja nadal nie rozumiem co tu się dzieje. - powiedziała.
-Poczekaj. - powiedziałam i wyciągnęłam walizki spod łóżka. Zaczęłam pakować swoje rzeczy.
-Gdzie jedziesz? - zapytała.
-Lepsze pytanie będzie gdzie jedziemy. - powiedziałam. -Dobra to chyba wystarczy. - powiedziałam zasuwając 2 walizki. -Pomóż mi je znieść i wsadzić do samochodu. - dziewczyna posłusznie wzięła moją torbę i zeszłyśmy z nimi na dół.
-A co z dziewczynami? - zapytała.
-Masz rację. - powiedziałam i wyciągnęłam telefon.
-Ty zadzwoń do Igi, a ja zadzwonię do Gabi. - powiedziałam dzwoniąc do dziewczyny.
Ja: Hej. Masz jakieś plany na najbliższe 2 tygodnie?
G: No niestety mam. Wylatuje do dziadków, do Polski.
Ja: Eh to odpadasz.
G:Ale o co chodzi?
Ja: Bo z Leną i mam nadzieję, że chociaż Iga z nami poleci do Irlandii.
G: Aha dobra muszę kończyć. Papa
Ja; A i nie mów nic chłopakom. Okej
G:Jasne miłego lotu.
Ja:Dzięki. Pa. - powiedziałam i się rozłączyłam.
-I co dodzwoniłaś się do Igi? - zapytałam Leny.
-Tak, ale ona też nie może lecieć. Powiedziała, że sprawy rodzinne i raz na zawsze musi się z nimi uporać. - powiedziała smutna dziewczyna.
-Ej nie smuć się. - powiedziałam i ją przytuliłam. -Jak chcesz z nimi zostać to proszę. Ja cię nie chce do ni czego zmuszać. - powiedziałam.
-Postanowione. Chcę lecieć. - powiedziała.
-Witaj przygodo! - krzyknęła i poszłyśmy do samochodu. Po 15 minutach byłyśmy u Leny.
-Cindy ty płakałaś? - zapytała się mnie jakaś dziewczyna łamiącym się głosem.
-Tak, a ty? - dopiero teraz zauważyłam, że to Lena.
-Pokłóciłam się z Niallem. - powiedziała i otarła łzę na policzku.
-A ja z Louisem. - powiedziałam.
-Niech zgadnę. pewnie mu powiedziałaś, że nie widzisz waszego związku, bo w trasie pozna wiele dziewczyn i to dużo o ładniejszych od ciebie? - spytała się mnie dziewczyna.
-Tak, a skąd ty to wiesz? - zapytałam zdziwiona.
-Bo to samo powiedziałam blondynowi. - powiedziała i zaśmiałyśmy się. -To interesujące. - dodała.
-Ale co? - zapytałam.
-To, że nawet w takiej chwili humor nas nie opuszcza. - powiedziała.
-Taki już nasz urok. - powiedziałam. -Wpadłam na genialny pomysł. - powiedziałam.
-Jaki? - spytała.
-Zobaczysz, a teraz chodź. - powiedziałam i pociągnęłam dziewczynę ze sobą. Pojechałyśmy do mojego domu.
-Cindy. Ja nadal nie rozumiem co tu się dzieje. - powiedziała.
-Poczekaj. - powiedziałam i wyciągnęłam walizki spod łóżka. Zaczęłam pakować swoje rzeczy.
-Gdzie jedziesz? - zapytała.
-Lepsze pytanie będzie gdzie jedziemy. - powiedziałam. -Dobra to chyba wystarczy. - powiedziałam zasuwając 2 walizki. -Pomóż mi je znieść i wsadzić do samochodu. - dziewczyna posłusznie wzięła moją torbę i zeszłyśmy z nimi na dół.
-A co z dziewczynami? - zapytała.
-Masz rację. - powiedziałam i wyciągnęłam telefon.
-Ty zadzwoń do Igi, a ja zadzwonię do Gabi. - powiedziałam dzwoniąc do dziewczyny.
Ja: Hej. Masz jakieś plany na najbliższe 2 tygodnie?
G: No niestety mam. Wylatuje do dziadków, do Polski.
Ja: Eh to odpadasz.
G:Ale o co chodzi?
Ja: Bo z Leną i mam nadzieję, że chociaż Iga z nami poleci do Irlandii.
G: Aha dobra muszę kończyć. Papa
Ja; A i nie mów nic chłopakom. Okej
G:Jasne miłego lotu.
Ja:Dzięki. Pa. - powiedziałam i się rozłączyłam.
-I co dodzwoniłaś się do Igi? - zapytałam Leny.
-Tak, ale ona też nie może lecieć. Powiedziała, że sprawy rodzinne i raz na zawsze musi się z nimi uporać. - powiedziała smutna dziewczyna.
-Ej nie smuć się. - powiedziałam i ją przytuliłam. -Jak chcesz z nimi zostać to proszę. Ja cię nie chce do ni czego zmuszać. - powiedziałam.
-Postanowione. Chcę lecieć. - powiedziała.
-Witaj przygodo! - krzyknęła i poszłyśmy do samochodu. Po 15 minutach byłyśmy u Leny.
Jaka konspiracja...:D
OdpowiedzUsuńŚwietne, czekam na kontynuację!
Pozdrawiam ;*
oo no tak świetnie jest,... Strasznie wciąga czekam na część następną:*
OdpowiedzUsuń